Brda ma opinię bardzo spokojnej rzeki "dla matek z małymi dziećmi". W mojej opini te dzieci nie mogą być zbyt małe a matki bez wprawy we wiosłowaniu.
Niemniej jednak na Brdzie mało jest miejsc, które mogą wzbudzić dreszczyk emocji albo zmusić kajakarza do większego wysiłku. Jednym z takich miejsc jest Piekiełko - fragment rezerwatu Rzeki Brdy. Niektóre firmy robią jednodniowe spływy kajakowe - właśnie przez Piekiełko.
Piekiełko zaczyna się przy polu biwakowym "Świt" a kończy przy moście w miejscowości Piła-Młyn. Koło "Świtu" można zobaczyć tuzin 700-letnich dębów. Chociaż jeśli ktoś ma zamiar dopłynąć do Piekiełka rzeką powinien uważać - około 1 km przed mostem w Świcie kilka zwalonych drzew utworzyło zdradliwą przeszkodę - dziurawą "tamę" z "mostem" pośrodku. Jeśli ktoś popłynie śmiało pod najwyższym fragmentem mostu może niczego nie zauważyć. Ale ci, którzy podpłyną bokiem wzdłuż tamy ryzykują, że zostaną przez prąd rzeki przyciśnięci do drzew tamy a ich kajak wciśnięty po wodę. W takim wypadku załoga ma do wyboru: nurkować z kajakiem albo wyleźć na tamę.
Spadek wody na tym odcinku wynosi około 0,2% - szybki nurt w połączeniu z licznymi głazami pozwala zaliczyć Piekiełko do rzek górskich. Niestety - wysokie brzegi sprawiają że stopień trudności spływu zależy od stanu wód - wystarczy większy beszcz i wszystkie głazy chowają się głęboko pod wodę.
Jeśli jednak stan wód jest niski albo płyniecie pontonem - spływ może wam dostarczyć naprawdę mocnych wrażeń...
W miejscowości Piła-Młyn był kiedyś młyn, tartak i kopalnie węgla brunatnego. Tu kończy się "Piekiełko" i Brda się uspokaja. Potem koło Stanicy PTTK Gostycyn-Nogawica wpada do Jeziora Koronowskiego i spływ staje się bardzo nudny.